Kombinacja Alpejska

To zaczyna być tradycją, jak święto. Brzydko zacząłem notkę, ale to nie ważne. Ważne są reakcje. Reakcje na milczenie przewiązane wzrokiem, prawie w tym samym miejscu, prawie na tej samej zasadzie. Już prawie uwierzyłem, że tak być powinno, że to normalne, ludzkie zachowanie nie podlegające jakiejkolwiek krytyce. Zaczynałem ubóstwiać stan, kiedy mózg zaczyna importować cudze myśli. To takie upojenie słowami, bo na nic więcej nie masz ochoty. A może po prostu boisz się czegoś więcej.

Jak co roku o podobnej porze (może trochę wcześniej) myślami biegam wśród tych znajomych drzew. Kiedyś jakże straszne zakamarki teraz wydają się być drugim domem, a z miejsca do miejsc możemy trafić z zamkniętymi oczyma. Tylko tak, żeby nie wypierdolić czołem w gałęzie. I właśnie przez to rozkojarzenie, notka jest, jaka jest, za co serdecznie przepraszam.

To przykre, kiedy kończąc pisać dochodzisz do wniosku, że nic nowego tym nie wnosisz, a nawet starego... Równie dobrze mógłbyś pisać białym atramentem na białej kartce.

Ale wiecie chociaż, że nie jestem na tyle 'zebrany do kupy', by być sobą (bo czasem ludzie myślą, że jeśli ktoś nie mówi, to nie dlatego, że jest mu źle, tylko dlatego, że nie ma nic do powiedzenia. CfFffFfAniAkiii, kurwa Wasza mać...).

środa, 28 maja 2008