Puzzle

Rozdarty. Postrzępiony. W kawałkach. Rozsypany. Jak puzzle rzucone na podłogę. Trzeba to w końcu poskładać do kupy. W jedną całość. Trzeba złapać ostrość. Ocucić się. Odżyć...?

Po pierwsze to trzeba zacząć uważać jak się tańczy. Parkiet okazał się śliski... Ale cóż. Nikt nie powiedział, że coś jest wieczne. Ale dziwna sprawa, kiedy ci 'najbliżsi' okazują się klaunami. Klaunami odstawiającymi szopki, reżyserującymi teatralne scenki tylko po to żeby WYCHUJAĆ. Czy nie lepiej byłoby po prostu powiedzieć wprost? I te gierki, zabawy w kotka i myszkę, walka argumentów (czasem całkowicie pozbawionych sensu, czasem w stylu trzynastolatka). Zastanawiam się tylko, czy tacy ludzie są świadomi tego co robią. Czy potrafią zrozumieć, że robią źle.

Ja będę bliski dla bliskich.

I drugie. Mówi się o efekcie motyla. Mówi się, że małe sprawy mogą wywołać poważne, głębokie zmiany, że takie szczegóły mogłyby diametralnie zmienić to, kim jesteśmy teraz. Mówi się, owszem - ale czy potrafimy znaleźć w swojej przeszłości takie kluczowe chwile, wybory? Często nie jesteśmy w stanie tego zrobić z prostej przyczyny - po prostu nie jesteśmy tych chwil świadomi. To dziwne uczucie, kiedy od osób trzecich dowiadujemy się o taki rozdrożach. O skrzyżowaniach dróg na, których mieliśmy wybór. Wydaje mi się, że wiedząc, że wybrało się tę gorszą drogę możemy trochę posmutnieć. Lekko mówiąc. Życzę Wam, byście odkrywali swoją przeszłość na nowo, żebyście analizując swoje 'stare czasy' potrafili dojść do wniosku, że mieliście wybór. Chciałbym żebyście wiedzieli, że to kim teraz jesteście zależało tylko i wyłącznie od Was.

Tylko potem nie żałujcie...

niedziela, 15 czerwca 2008