5 groszy

Za jeden grosz kupiłem odwagę, na targu zalet, gdzieś w zardzewiałym baraku starego kupca z Utopii. I nawet gdyby mówił prawdę i nie był oszustem ze wschodu, towaru za tę kwotę nabyć godnego nie byłem w stanie. Mówią, że cnót się zważyć nie da, lecz zliczyć je już potrafimy. Schowałem więc mały pakunek, skórzaną sakwę z wątpliwą zawartością gdzieś pod piersiówką w kieszeni marynarki. Anonimowy.

Jeden grosz wyrzuciłem za siebie, na szczęście. Pech i konstrukcja zdarzeń chciały, by wpadł do studzienki i wraz ze złą wodą znikał gdzieś w oczyszczalni umysłów z marzeń; miejsca takie śmierdzą na kilometr, lecz my się nadal nabieramy. Bez szczęścia więc, ale i bez ciążącego balastu stawiać kroki mi przyszło, więc uśmiech często rozmywa się gaussowsko z bagażem smutków nabytych. Ślepiec.

Jedną monetę o najniższym nominale przetarłem o zardzewiały kawał metalu, co okazało się pierwszym krokiem do oszustw serii. Niezbadane są wyroki Boskie i nieskończona ludzka pycha, a z narzędziem wykonanym do tych celów bliżej mi do pogardy, choć myśl o tym, iż żyć z nią za pan brat przyjdzie stopować powinna - ciekawi jeszcze bardziej, a ludzie nieświadomi startej miedzi przyjmują ją niczym platynę. Głupcy.

Grosz czwarty noszę zawsze w garści, by przypominał o powodach stanu obecnego. Bo nawet jeśli widzą mnie jako przyczynę, skutki bardziej mnie przypominają. Nie na mej drodze było dorastać na szczycie, lecz słowo dane sobie choć jedno dotrzymać w stanie byłem. I to co obiecałem sobie - teraz osiągnąłem. Więc grosz jest po to, by jak nowy świt nadzieję dawał na to, że mimo innych dni - te same sny powrócą z czasem. Aktor.

Za ostatni grosz zamówiłem kroplę szczęścia. Nie dla siebie, gdyż zawsze pytany nie potrzebuję tego poprzez prostotę. Dla osoby jednak zasłużonej i pragnącej choć tej jednej łzy. I przyniosę to w podskokach, słonecznego dnia, gdzieś w południe. Sprzedam wtedy resztę duszy za kolejne te miedziaki, a Ty pomóż mi je wydać, znany z wielkich mocy. Bo gdybyś nawet zawsze racje miał, nie pomogłeś ani trochę.

środa, 18 stycznia 2012